Właściwie dzisiejszy dzień można by skomentować w kilku słowach (ale znając piszącą – na kilku się nie skończy) Już przed śniadaniem nastąpiły pierwsze próby pakowania się. Próby tak skuteczne, że dziewczyny… zapomniały wyjść na śniadanie (a panie w zamieszaniu nie doliczyły się wychodzących… ). Na stołówce okazało się, ze jeden stolik jest pusty… Więc z powrotem do budynku. A Panienki w najlepsze się pakują! Ani nie usłyszały wezwania na posiłek ani tego, że na korytarzu zrobiła się…. cisza
Po śniadaniu trochę porządków w pokojach, telefony i podsumowanie Zielonej Szkoły wraz z rozstrzygnięciem wszelkich konkursów. Potem ostatnie wyjście na miasto i lody. I przy okazji kupienie ostatnich pamiątek
Podczas obiadu była okazja podziękować obsłudze za wszelką pomoc – mimo, że obsługa pochodzi z Ukrainy – bez problemu się dogadywaliśmy No i potem już wreszcie PAKOWANIE. Starsi poradzili sobie z tym sami (jak? okaże się w domach). Młodszym trzeba było pomóc. I choć w walizkach jeden wielki misz – masz, to i tak uznajemy: panie kontra pakowanie i sprzątanie w pokojach – 1:0!
Po kolacji poszliśmy do kościoła na niedzielną Mszę św. i później na plażę – pożegnać się z morzem. Nad ciszą nocna trudno było zapanować, bo panie też musiały się wreszcie spakować Ale i tu ogłaszamy zwycięstwo – 2:0! Wszyscy śpią (albo świetnie udają) a my już też ledwo widzimy na oczy. Więc za wszelki chaos i ewentualne błędy w tym wpisie – przepraszam
A miało być w kilku słowach