Dzień dziecka – próba druga wpisu….:-)...
Dzień dziecka powitał nas słoneczna pogodą…. i czekoladą po śniadaniu od pań Zaraz też po śniadaniu wyruszyliśmy na pierwszą wycieczkę – do Zieleniewa, do parku rozrywki „Dziki Zachód”. A rozrywek tam mnóstwo! Zaczęliśmy od malowania twarzy i ujeżdżania byka (rekord należy do Vanessy – 30 sekund się utrzymała!). Później były quady, konie, samochód terenowy, bryczka i coś, co przypominało nam kulig rodem z dzikiego zachodu (traktor ciągnął beczki na kółkach ). W międzyczasie zobaczyliśmy mini zoo. A największą jego atrakcją było zwierzę na literę „e” znane z gry „państwa miasta” – EMU! Był tez labirynt w wiosce indiańskiej oraz pokazy kręcenia lassem. Na scenie wystąpili też nasi uczniowie, dla których lasso okazało się niezbyt prostym zadaniem (ale poradzili sobie z nim!). Były również tańce indiańskie, szukanie złota i …posiedzenie w więzieniu szeryfa! A na końcu czas na zabawę w mini wesołym miasteczku (dmuchane kule, gokarty, rower na linie na wysokości kilku metrów i inne)… Bardzo intensywne przedpołudnie!!! Nie było ani sekundy czasu na nudzenie się!
Po powrocie do ośrodka czekał na nas rezydent biura podróży z życzeniami i …czekoladą z okazji Dnia Dziecka! Podczas obiadu również mieliśmy niespodziankę, ponieważ „nasi emeryci” zaśpiewali nam „Sto lat”, złożyli piękne życzenia i poczęstowali nas cukierkami!
A propos „naszych emerytów” – to grupa seniorów z Oświęcimia, którzy przyjechali na urlop również do naszego ośrodka. I bardzo chwalą nasze dzieci – że grzeczni, że spokojni na stołówce, że kulturalni („dzień dobry” jest na porządku dziennym… i porannym… i wieczornym – w sumie, co się ich widzimy, to dzieci się witają ). I nawet panie chwalą, że takie fajne . Jeden pan – zapalony fan piłki nożnej – przyszedł pewnego wieczoru na boisko, by pograć z naszymi chłopakami
Po obiedzie i po kolacji poszliśmy na plażę. Udało się przy pięknej pogodzie poleżakować, poopalać się i nawet na chwilę nogi zamoczyć w morzu (według dzieci oczywiście – morze baaaardzo ciepłe, według pań…. nie lodowate ). Podczas wieczornego spaceru przy porcie mogliśmy też zobaczyć i posłuchać na żywo o pracy rybaków. Żona rybaka czyściła sieci i chętnie z nami porozmawiała. To była ciekawa lekcja - bez lekcji.
I tak minął nam dzień szósty. Prosimy nie zrażać się brakami Waszych komentarzy. Jak się pojawiają – zatwierdzam. Nie wiem dlaczego niektóre nie pojawiają się do zatwierdzenia Dziękujemy również za wszystkie życzenia z okazji Dnia Dziecka
Pozdrawiamy niedzielnie!
Dodaj komentarz